Marta
spod ciężkich powiek widziała świat,
który za chwilę miał dla niej przestać istnieć,
opadały coraz częściej, jakby chciały
przygotwać ją do innej rzeczywistości
w środku jej ciała tykała już całą parą
tajemnicza machina śmierci
w biały dzień,
przy totalnej bezradności lekarzy
niezniszczalna choroba naszych czasów
wysysała z niej ostatnie soki
podrywy życia, uśmiech na twarzy
pamięć najbliższych
a siostry jak zwykle wypełniały swą posługę
bo wierzą, że służąc jej, służyły jakby Jemu
i wdzięczność dla tych, którzy byli blisko
w dzień listopadowy - tydzień przed 34 rocznicą jej męża.
Marta jednak żyje - tak długo
jak długo będziemy o niej pamiętać.
16 listopada, 2008 |