|
Spod ciemniej gwiazdy
Niedawno na pierwsze strony gazet trafiło obwieszczenie
o odejściu więzionego przez ostatnich kilkanaście lat, ojca
chrzestnego włoskiej mafii w Nowym Jorku - Johna Gotti. Będąc
jeszcze na wolności nie stronił od publicznego afiszowania
się w mediach jako przywódca największej organizacji przestępczej
w kraju: "W Nowym Jorku był kolorową figurą, bawiąc w eleganckich
restauracjach zawsze w otoczeniu osobistej ochrony" (NYT).
Niezwykły twardziel, nawet na sali sądowej nie znikał z jego
twarzy ironiczny i cyniczny uśmiech.
Nie wiem, czy mam się cieszyć, że świat jest troszkę lepszy,
bo o jednego gangstera mamy mniej. Być może w jego miejsce
pojawi się kilku nowych. Wystarczy wybrać się na dolny Brooklyn,
aby przekonać się na własne oczy, że takich ubranych w nienagannie
skrojone garnitury osobistości o kamiennych i bewzględnych
twarzach, gotowych na wszystko, doprawdy wcale w tym mieście
nie brakuje.
Tymczasem w Polsce zakończyła się rozprawa oskarżonych o
zabójstwo trzech kasjerek i ochroniarza podczas napadu na
Kredyt Bank w Warszawie w 2001 r. "W imieniu zabitych - Agnieszki
Radulskiej, Marii Młynarskiej, Anny Zembaty i Stanisława
Wóltańskiego - proszę sąd o sprawiedliwą kar" - mówił w swym
końcowym wystąpieniu przed warszawskim sądem okręgowym prokurator
Wojciech Groszyk. "Oskarżeni dopuścili się zbrodni nieznanej
w polskim wymiarze sprawiedliwości. W najdrobniejszych szczegółach
zaplanowali, a potem zabili cztery niewinne, a nawet na swój
sposób przypadkowe osoby. Dopuścili się rzeczy jeszcze gorszej
- podeptali wartości uznawane za szlachetne i dobre".
Krzysztof Jędrzejczak, groźny przestępca, jeden z głównych
oskarżonych w procesie tzw. łódzkiej ośmiornicy ot tak sobie
zbiegł z łódzkiego aresztu. "W trakcie konwojowania Jędrzejczak,
któremu nie założono kajdanek, wyszedł przez drzwi jednego
z pomieszczeń. W sądzie uciekinier zdążył się jeszcze przebrać;
kamery zarejestrowały jak Jędrzejczak wychodzi z budynku
w krótkich spodniach. Ucieczkę zauważono dopiero po kilkunastu
minutach"!
Ot, taka sobie refleksja...
Bogdan Grodzki |
|