Lilith
New
York City Opera - to scena znana z eksperymentalnej, nowatorskiej,
czasem kontrowersyjnej interpretacji nawet wielkich i uznanych
dzieł.

Mówi się, że opery Wagnera są przeznaczone raczej dla najbardziej
wytrwałych zagorzalców tej sztuki - ciężka tematyka, ponura
muzyka, długi czas trwania części i całych utworów. Na przykład
cykl "Pierścień Nibelungów" składa się z czterech części
po cztery i pięć godzin każda! Oczywiście każdą z tych części
gra się w oddzielnym dniu. Polubiłem jednak tę muzykę, i
to bardzo.
Jego muzyka cieszy się dużą popularnością i ma wielu zagorzałych
wielbicieli. W miejscowości Bayerauth w Niemczech, gdzie
wybudowano amfiteatr ściśle według wskazań samego Wagnera,
odbywają się co roku festiwale jego muzyki. I choć bilety
są bardzo drogie, są wykupywane z kilkultenim wyprzedzeniem!
Przekonałem się o tym sam na własnej skórze, gdy napisałem
do organizatorów list z prośbą o poinformowanie mnie możliwościach
zakupu biletów.
"Lilith" okazała się dużo bardziej trudna w odbiorze niż
Wagner. Żartowałem do Jacka na ucho, że opery wielkiego Niemca
to łagodne bajeczki w porównaniu z tym dziełem. Przede wszystkim
kompozytorka zastosowała całą gamę charakterystycznych dla
XX wieku środków ekspresji muzycznej, nie abstrahując oczywiście
od dysonansów i kakofonii. Poza tym Drattel używa bliskowschodnich
i hebrajskich modalności. Skomplikowane i bogate rytmy taneczne
utworu czasem swym szkieletem przypominają słynne "Bolero" Ravela.
Lilith. Kobieta. Człowiek ze swymi marzeniami, pragnieniami
posiadania, nienasyceniem, tęsknotą, seksualnością, samoświadomością,
wielkim poczuciem bólu egzystencji. Utwór zaczyna się dramatycznym
lamentem po stracie bliskiej osoby. Ten lament nie przypomina
mi nic wcześniej znanego. Nawet przejmująca do szpiku kości
msza żałobna "Requiem" Mozarta nie jest chyba aż tak "żałosna" jak
ten szloch z "Lilith". Jedynym gestem jaki może wykonać człowiek
wrażliwy w takim momencie to schować głowę w rękach, co też
czynią mężczyźni w czarnych kapeluszach na scenie. Nie muszę
chyba dodawać jaką ma to wymowę tu i teraz - w Nowym Jorku
A.D. 2001.
Całość osadzona jest w żydowskich realiach. Pojawia się
Lilith o ciemnych włosach. Zaczyna się "taniec" pełen niewyobrażalnych
zdarzeń, który w pewnym momencie przybiera formę ekstatycznej
orgii. Deborah Drattel wraca do mitologicznych postaci Adama
i Ewy. Ale sięga także archetypu Lilith, która według Kabały
była kobietą Adama przed Ewą. Autorka drąży relacje między
tymi postaciami w swym pełnym dramatycznych napięć utworze.
Recezenta New York Timesa pisze: "Piękna, ciemnowłosa kobieta
grasuje wśród śpiących par. Po cichu przesuwa się od jednego
mężczyzny do drugiego, podnosi ich do góry w powtarzającej
się pantonimie gwałtu mężczyzny przez kobietę".
W roli Ewy występuje Lauren Flanigan (sopran), a w roli
Lilith - Beth Clayton (alt) - premiera w City Opera. Flanigan,
która jest gwiazdą tej opery od dłuższego czasu mówi o Clayton,
że w "Beth znaleziono osobę, która ma tą samą intensywność
artystyczną na scenie jak ona sama". I rzeczywiście - do
tej roli potrzebna jest śpiewaczka z krwi i kości, bowiem
rola Lilith z pewnością nie należy do najłatwiejszych.
Bogdan Grodzki
http://www.nycopera.com/
|